Bielenda Fresh Juice Hydro-esencję rozświetlającą po raz pierwszy zobaczyłam na Instagramie u Ali - autorki bloga Poradnik Bezradnik by Kaprysek. Ala była zachwycona tymi esencjami (widziałam u niej esencję rozświetlającą i nawilżającą), a ja wiedziałam, że na pewno muszę ją kupić i przetestować. I tak na początku czerwca zakupiłam ten produkt i wzięłam się za jego testowanie...
Z serii Bielenda Fresh Juice znajdziemy 3 rodzaje esencji:
- Nawilżająca hydro-esencja z bioaktywną wodą cytrusową `Sok z pomarańczy + kwas hialuronowy`
- Detoksykująca hydro-esencja z bioaktywną wodą cytrusową `Sok z limonki + kwas salicylowy`
- Rozświetlająca hydro - esencja z bioaktywną wodą cytrusową `Sok z ananasa + kwas laktobionowy`
Ja zdecydowałam się na wersję rozświetlająca i dziś chcę wam o niej opowiedzieć.
Składniki aktywne esencji rozświetlającej to:
- Bioaktywna woda cytrusowa - jest ona pozyskiwana na drodze metod fizycznych, woda ta jest bogata w oligoelementy; ma działanie antyoksydacyjne oraz wspiera witalność komórek skóry.- Sok z ananasa - skutecznie redukuje przebarwienia, nadając skórze promienny wygląd.
- Kwas laktobionowy - składnik regenerujący, rozjaśniający przebarwienia oraz wspomagający procesy odnowy naskórka.
Pamiętajmy, że nakładając serum, krem czy też olejek na nawilżoną, wilgotna skórę, wówczas jest ona bardziej chłonna, dzięki czemu każdy z wymienionych produktów dociera głębiej i jest bardziej skuteczny.
Przyznam się wam szczerze, że ja mam mieszane uczucia co do tego produktu. Mianowicie, jak najbardziej zgadzam się z opiniami, że esencja świetnie nawilża i odżywia naszą skórę. I tak naprawdę nie zauważyłam u siebie żadnych innych efektów.
Używałam jej regularnie: rano i wieczorem, a mimo to efektu rozjaśnienia nie widziałam, jak również redukcji przebarwień. Używałam ją zarówno w lecie, jak i teraz jesienią, a mimo to nic. Muszę przyznać, że esencja jest bardzo wydajna. Potrzeba niewiele produktu, aby nałożyć na całą twarz, szyję i dekolt. Ja się trochę męczę już z nią, bo używam jej i używam, a końca jak nie było tak nie ma...
Esencja nie podrażnia naszej cery, nawet cery wrażliwej i podatnej na podrażnienia. Dobrze ją nawilża. Można ją używać jako samodzielny kosmetyk, a także pod krem lub serum jako wzmocnienie ich właściwości.
BIELENDA FRESH JUICE Hydro-esencja rozświetlająca jest dobrym kosmetykiem, ale niestety u mnie produkt ten nie spełnił do końca wszystkich obietnic, jakie daje nam producent. Nie wiem czy skuszę się na inną wersję esencji z serii Fresh Juice.
Używacie esencji w swojej pielęgnacji. Jak tak, to jakiej? Z chęcią rozejrzę się za czymś nowym do testów.
Buziaki - Madzia
Używałam jej regularnie: rano i wieczorem, a mimo to efektu rozjaśnienia nie widziałam, jak również redukcji przebarwień. Używałam ją zarówno w lecie, jak i teraz jesienią, a mimo to nic. Muszę przyznać, że esencja jest bardzo wydajna. Potrzeba niewiele produktu, aby nałożyć na całą twarz, szyję i dekolt. Ja się trochę męczę już z nią, bo używam jej i używam, a końca jak nie było tak nie ma...
Esencja nie podrażnia naszej cery, nawet cery wrażliwej i podatnej na podrażnienia. Dobrze ją nawilża. Można ją używać jako samodzielny kosmetyk, a także pod krem lub serum jako wzmocnienie ich właściwości.
Używacie esencji w swojej pielęgnacji. Jak tak, to jakiej? Z chęcią rozejrzę się za czymś nowym do testów.
Buziaki - Madzia
15 komentarze
Oj z checia sie na nia rzuce jak tylko dane mi bedzie podjechac do PL :D
OdpowiedzUsuńZ serii Fresh Juice miałam swego czasu mgiełkę z kokosem i aloesem - uwielbiałam ją!
OdpowiedzUsuńProdukt interesuje mnie od jakiegoś czasu, może mimo wszystko się na niego skuszę.
OdpowiedzUsuńUżyłam ją kilka razy i ogromnie spodobał mi się jej zapach, ale co do działania to poza nawilżeniem jeszcze nic nie zauważyłam. Jednak za krótko jej używałam, bo przerzuciłam się na Mineral 89 z Vichy i jestem z tego serum baaardzo zadowolona ;-)
OdpowiedzUsuńJa miałam wersję z limonką i na lato była bardzo fajna, ale na inne pory roku już by się pewnie tak fajnie nie sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńZ tej serii niczego jeszcze nie miałam, ale produkty Bielendy na ogół dobrze u mnie działają.
OdpowiedzUsuńJakoś nie przepadam za owocowymi...
OdpowiedzUsuńProduktów rozświetlających mam chyba najwięcej
OdpowiedzUsuńNie korzystałam nigdy z takiej esencji. Jakoś nie widziałam potrzeby.
OdpowiedzUsuńLubię tego typu kosmetyki latem używać
OdpowiedzUsuńNigdy nie stosowałam esencji ale ostatnio sporo o nich czytam na blogu :)
OdpowiedzUsuńraczej nie stosuję takich kosmetyków, ale grafike mają bardzo fajną i przyciągającą wzrok :-)
OdpowiedzUsuńNigdy nie korzystałam z esencji, mimo zainteresowania koreańskimi i japońskimi metodami pielęgnacji. Zawsze odstraszała mnie cena, bo sera zazwyczaj sporo kosztują. Spróbowałabym jakiegoś, które normalizowałoby cerę i wyrównywało koloryt, ale skoro u Ciebie to się nie sprawdziło, to muszę poszukać jakiegoś innego ;)
OdpowiedzUsuńOwocowe dodatki 😍. Muszę wypróbować skoro rozjaśnia przebarwienia.
OdpowiedzUsuńCzasami mi się trafi esencja, to używam, ale nie mam jej na stałe w mojej pielęgnacji. Te esencje Bielendy prezentują się kusząco, ale nie spodziewam się po nich wiele. ;)
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie dziękuję za pozostawione komentarze :)
Odwdzięczam się za każdą obserwacje - tylko daj mi znać :)
Kwadrans dla Ciebie jest miejscem, które tworzymy razem :)