witajcie po dość długiej przerwie spowodowanej moją chorobą - zapalenie dróg oddechowych... Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam tak długo chora. W poniedziałek byłam na kontroli u lekarza i na szczęście jest już lepiej. W dzisiejszym poście chcę wam opowiedzieć o kilku ulubieńcach ostatnich dwóch miesięcy. Zapraszam na post.
W moich ulubieńcach grudzień/styczeń znalazły się dwa kosmetyki do makijażu, produkt z pielęgnacji oraz woski zapachowe, jakie paliłam ostatnimi, długimi wieczorami.
Pierwszym produktem, który podbił moje serce jest Serum Przeciwzmarszczkowe Opuncja + Aloes marki Bielenda. Powiem wam szczerze, że moja skóra bardzo polubiła się z serią Bielenda Botanic Spa Rituals. Bardzo lubię płyn micelarny z tej serii. Serum bardzo dobrze nawilża skórę oraz szybko się wchłania i za to lubię je najbardziej. Używałam je również jako bazę pod makijaż. Rzeczywiście sprawdza się i w ten sposób, ale trzeba uważać, aby nie nałożyć go za dużo. Ponieważ zauważyłam, że czasem jak nałożę go za dużo na skórę to wówczas roluje podkład i się ściera. Jeśli nałożymy odpowiednią ilość serum wówczas nic takiego nie ma miejsca. Serum przez to, że dobrze nawilża naszą skórę co powoduje, że podkład wygląda ładniej na skórze i troszkę dłużej się utrzymuje.
W ostatnich miesiącach pokochałam na nowo Bell HYPOAllergenic Contour Palette, czyli hypoalergiczną paletę do konturowania twarzy. Produkt ten kupiłam w zeszłym roku wiosną na promocji -55% na produkty do makijażu. Później jakoś zapomniałam o niej i przypomniałam sobie o niej w grudniu. Od tamtej pory nie mogę się z nią rozstać. Paletka zawiera dwa pudry: jasny- używam do utrwalania korektora, zaś ciemny- chłodny, neutralny odcień jako bronzer. Bardzo lubię jego matowe i bardzo naturalne wykończenie. Nie jestem mistrzem konturowania i dlatego też uwielbiam tą paletkę, gdyż nie robi mi żadnych plam na twarzy. Myślę, że jest ona idealna dla osób, które tak jak ja nie mają dużej wprawy w konturowaniu albo są na początku makijażowej przygody. Paletka nie zapycha oraz wygląda naturalnie na naszej twarzy.
Kto mnie zna ten doskonale wie, że mam bzika na punkcie maseczek do twarzy oraz tuszy do rzęs... Lubię mieć długie, pogrubione i dobrze rozczesane rzęsy, które widoczne są od razu. I tym właśnie sposobem moje serce podbiła Bourjois Volume Reveal Mascara Radiant Black. Maskara tusz po otwarciu była dość płynna, jednak po kilku razach zgęstniała, dzięki czemu można było znacznie lepiej podkreślić rzęsy. Tusz ma intensywny, czarny kolor. Bardzo lubię szczoteczkę jaka jest w tuszu, gdyż równomiernie pokrywa rzęsy jak również dokładnie je rozczesuje i wydłuża. Tusz pogrubia rzęsy, jednak nie tak jakbym tego chciała - mimo to i tak go lubię za wydłużenie rzęs. Opakowanie tuszu ma lusterko, co jest bardzo praktyczne w użyciu.
Wiecie, że jestem ogromną miłośniczką wosków zapachowych, w szczególności marki Yankee Candle. Tej zimy postawiłam na zapachy kwiatowe (bardzo tęsknie za wiosną), takie jak Cherry Blossom oraz Flowers in the sun, a także na słodko-waniliowy Snowflake Cookie jak również na odświeżający i uspokajający zapach Lemon Lavender.
Mam nadzieję, że dzisiejszy post wam się podoba. Dajcie znać w komentarzu czy znacie jakieś produkty z przedstawionych moich ulubieńców.
W najbliższym czasie chcę opublikować post z 5 kosmetykami do makijażu, jakie oczarowały mnie w zeszłym roku. I to będzie chwilowo ostatnie takie moje podsumowanie kosmetyków grupowo. Później planuję wrócić do publikowania recenzji. Również zastanawiam się nad nową serią na blogu dotyczącą seriali... Wiecie, że je uwielbiam i często coś oglądam. Mam nadzieję, że to jest dobry pomysł. Dajcie znać co o tym myślicie.
Trzymajcie kciuki, abym szybko wróciła do pełni sił.
Buziaki - Madzia :)
9 komentarze
Też muszę zaopatrzyć się w tusz, a serum wygląda obiecująco. Zapachy z YC też posiadam i muszę odpalić Flowers In The Sun. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBielenda ostatnio wprowadziła wiele ciekawych produktów. Tego serum jednak bym się obawiała z racji uczulania na aloes.
OdpowiedzUsuńSerum wydaje się być ciekawe i warte bliższego poznania
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji stosować kosmetyków z serii Bielenda Botanic Spa Rituals, ale całkiem możliwe, że nie długo cos kupię z tej serii.
OdpowiedzUsuńUwielbiam mascary z bourjois i od lat moim flagowym modelem jest Volume Glamour (black), czasami szukam jakiś zamienników, ale nigdy żaden nie jest tak kapitalny jak volume glamour ;)
OdpowiedzUsuńBardzo zaciekawilo mnie to serum, musze poprosic mame, zeby mi go kupila :D
OdpowiedzUsuńMam wosk Lemon Lavender ale to zdecydowanie nie mój zapach :D
OdpowiedzUsuńTusz niemalże ostatnio kupiłam, ale ostatecznie zrezygnowałam :)
OdpowiedzUsuńSnowflake Cookie znam i lubię :)
OdpowiedzUsuńBardzo serdecznie dziękuję za pozostawione komentarze :)
Odwdzięczam się za każdą obserwacje - tylko daj mi znać :)
Kwadrans dla Ciebie jest miejscem, które tworzymy razem :)