witam się z wami serdecznie po prawie dwutygodniowej przerwie. Wiele razy wspominałam wam, że jesień i zima nie są to moje ulubione pory roku. Często wówczas mam gorsze samopoczucie, jestem znacznie słabsza, jak również dopada mnie chandra, która odbiera mi całą energię. Nie zawsze udaje mi się z nią wygrać i zdarza się czasem,że staję się jej "niewolnikiem"... Stąd też mój dzisiejszy post na temat depresji sezonowej...
Czym jest właściwie depresja sezonowa?
Według Wikipedii "depresja sezonowa, czyli sezonowe zaburzenie afektywne, sezonowe zaburzenie nastroju, choroba afektywna sezonowa, depresja o sezonowym wzorcu przebiegu (ang. SAD – seasonal affective disorder). W sezonowym zaburzeniu afektywnym depresja pojawia się każdego roku około października lub listopada i utrzymuje się przez zimę, aż do całkowitej remisji około marca, kwietnia, gdy dni stają się wyraźnie dłuższe". Główną jej przyczyną jest brak słońca...
Wraz z przyjściem chłodnych, zimnych, coraz krótszych dni dopada nas zmęczenie, zniechęcenie brak energii, apatia, spadek nastroju oraz odporności. Mamy znacznie obniżoną samoocenę i wszystko wówczas widzimy w czarnych barwach. Często wstydzimy się tego nawet przed naszymi bliskimi. W szczególności, gdy ta sytuacja znacznie się przedłuża i ma ogromny wpływ na normalne funkcjonowanie. Ogromny problem stanowią kłopoty ze snem, ciągłe rozdrażnienie, nerwowość, niechęć do codziennych obowiązków oraz funkcjonowania w społeczeństwie. Stan ten często bywa nie do zniesienia. Z kolei dla postronnych ludzi jest on niezrozumiały...
Od kiedy pamiętam strasznie nie lubiłam okresu jesiennego jak również zimowego i to nie ze względu na pogodę, niskie temperatury, czy brak słońca, lecz dlatego, że często wówczas dopadały mnie "dołki", bezpodstawny smutek, jak również uczucie beznadziei i pustka. Teraz, gdy już jestem osobą bardziej świadomą siebie wiem, że jest to depresja sezonowa. Zawsze dopada mnie na przełomie października/listopada, a kończy się w marcu.
Początkowo ukrywałam to przed swoimi bliskimi, bo było mi najzwyczajniej wstyd i bałam się, że nikt nie zrozumie tego co czuję. Teraz już nie robię tego. Ponieważ, gdy tak robiłam to było znacznie gorzej. Jeśli dopada mnie "słabszy" dzień, tydzień, czas pozwalam sobie na odpoczynek od wszystkiego, zresetowanie się. Jeśli nie mam ochoty czegoś zrobić po prostu tego nie robię. Nie zmuszam się do niczego na siłę. Wydaje mi się, że wówczas jestem bardziej produktywna niż jakbym się zmusiła do czegoś i zrobiła to z przymusu.
Często w tym okresie wycofuję się z życia społecznego i zamykam w swoim własnym świecie. Moja przyjaciółka "Wysoka Wrażliwość" nauczyła mnie bycia samej z sobą. W okresie jesienno - zimowym znacznie częściej tego potrzebuję. Czuję się przeładowana bodźcami zewnętrznymi. To nie znaczy, że nie lubię ludzi i ich nie potrzebuję. Jednak bycie samej z sobą pozwala mi na poukładanie swoich myśli, zorganizowanie najbliższych dni, wejrzenie głębiej w siebie oraz ogarnięcie się na tyle, bym mogła dalej funkcjonować... W miarę możliwości staram się robić to, co naprawdę sprawia mi przyjemność i wyciszyć się. Przykładowo słucham ulubionej muzyki, oglądam seriale, czy też robię sobie domowe spa.
Miał być inny post, ale pomyślałam sobie, że ten tekst przyda się nie tylko mnie. Wiele osób na co dzień boryka się z depresją sezonową. Myślę, że powinniśmy być bardziej wyrozumiali dla otaczających nas ludzi i nie oceniali ich z góry. Nigdy nie wiemy, czy kogoś z naszych najbliższych nie dotyka SAD...
Buziaki - Madzia
28 komentarze
U mnie też spadek energii, i mogę też się podpisać pod tym wpisem że i mnie deprecha dopadła :-/
OdpowiedzUsuńPrzykro mi... ale wiem co czujesz... Pozdrawiam serdecznie :*
UsuńNie wiedziałam, że istnieje taka odmiana tej choroby. Życzę Ci samych dobrych dni :*
OdpowiedzUsuńDziękuje ślicznie. Tak, niestety istnieje taka odmiana...
UsuńW Polsce na SAD nigdy nie cierpiałaM, natomiast w hiszpańskiej Galicji i owszem. Wiatry 160 km/h, deszcz lejący poziomo w ilościach dla mnie niepamiętnych. Czasem tygodnie deszczu bez przerwy dzień i noc. Koszmar!
OdpowiedzUsuńNie zazdroszczę... U mnie raz ten okres całkiem nieźle przechodzę, a czasem jest mi tak strasznie ciężko...
UsuńOj Kochana, mnie też to dotyka, wtedy staram się, tak jak ty, robić to, na co mam ochotę :) No i kończy się nie w marcu, ale w okresie przedświątecznym - kocham Święta Bożonarodzeniowe, ciepło rodzinnych chwil i kominka, umilającego zimowe wieczory, spacery po okolicy i oglądanie dekoracji świątecznych - te wszystkie pozytywne bodźce, emocje i ... światełka sprawiają, że zapominam o przytłoczeniu. A po świętach... do wiosny, rzut beretem :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Ci Kochana :* u mnie niestety, ale święta raczej mnie przygnębiają niż sprawiają radość... Może kiedyś to się zmieni, ale póki co sprawiają mi smutek, ogromny stres...
UsuńBuziaki i byle do wiosny :*
mnie nie dotyka depresja, a moze inaczej - zwyczajnie nie mam na nia czasu. Dom, dziecko, 2 psy i blog ;) troche nie ma kiedy sie dolowac ;)
OdpowiedzUsuńHe, he :) gdyby to tylko chodziło o czas, a dokładnie nadmiar czasu na dołowanie... Wówczas zajęłabym się czymś i by było ok. jednak problem nie jest w tym...
UsuńCiężka choroba,ale wierzę,że kazdy może z tego.wyjsc :)
OdpowiedzUsuńDokładnie. Wyjdzie słońce, dni będą dłuższe, wróci energia i wszystko powróci do normy:)
UsuńJesień i zima to bardzo ciężki czas. Mnie też dopada melancholia, to wszystko spowodowane brakiem słońca.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak. Słońce wróci i wszystko pozostałe również :)
UsuńMasz rację, że nie ma się czego wstydzić. Takie sezonowe depresyjne chwilę krótsze, czy dłuższe przychodzą u wielu z nas.
OdpowiedzUsuńPewnie, że tak. Czasem ludzie wstydzą się tego, ponieważ uważają to za słabość. A ja uważam, że wszystko jest dla ludzi...
UsuńMnie wkurza juz ten stan hahahah
OdpowiedzUsuńMnie również, ale staram się jakoś z tym sobie radzić ;)
Usuńu mnie o dziwo nie ma spadku energii póki co jestem u szczytu aktywności za t widze u dzieci spadek energii szczególnie u mojego 8 latka :/
OdpowiedzUsuńOkres jesienno-zimowy jest to ciężki czas nie tylko dla dorosłych, ale także i maluchów. Oby szybko mu przeszło. Pozdrawiam :)
UsuńJa uwielbiam jesień, to jest moja ulubiona pora roku. :-)
OdpowiedzUsuńMoją ulubioną porą jest wiosna :)
UsuńMyślę, że każdy ma czasem takie dni, że ciężko jest nawet wstać z łóżka.
OdpowiedzUsuńTak samo uważam. I dlatego też każdy ma prawo do takich dni, aby móc później podnieść się i dać z siebie więcej.
UsuńOstatnio słyszałam, że depresja nie istnieje i to tylko wymysł farmaceutów.
OdpowiedzUsuńTotalnie się z tym nie zgadzam... Jest to choroba jak każda inna i należy ją leczyć.
Usuńszkoda że mnie nie dopada jedynie sezonowa depresja tylko ta ciągła :( niestety, leczenie depresji to proces wieloetapowy, skomplikowany i trwający bardzo długo, jestem po miesiącach terapii, a końca nie widać :(
OdpowiedzUsuńTo prawda... Depresja jest to bardzo ciężka choroba... Ja nie mam depresji ciągłej, więc trudno jest mi wypowiadać się na ten temat... Zdarzają mi się epizody depresyjne... Są to dla mnie bardzo trudne okresy w życiu, w których czuje się całkowicie bezsilna, bezbronna i mam dość wszystkiego...
UsuńBardzo serdecznie dziękuję za pozostawione komentarze :)
Odwdzięczam się za każdą obserwacje - tylko daj mi znać :)
Kwadrans dla Ciebie jest miejscem, które tworzymy razem :)